środa, 20 czerwca 2018

Niewola w cieniu Alp - Oflag VII A Murnau am Staffelsee.


W dniu 29 kwietnia 2018 roku minęła 73 rocznica wyzwolenia obozu dla jeńców wojennych Oflag VII A Murnau am Staffelsee (Górna Bawaria).

Jednym z osadzonych był Witkowianin uczestnik Powstania Wielkopolskiego Maksymilian Deskowski.

Maksymilian Deskowski

Urodzony w 7 października 1903 r. syn Mieczysława i Walentyny - weterana Powstania Listopadowego 1863 roku.W sierpniu 1917 roku wstąpił do nielegalnej 1 Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki w Witkowie, której przewodzili Marian Rydlewski i Jan Łuszczewski. Pod ich kierownictwem z ramienia drużyny harcerskiej brał czynny udział z bronią w ręku w powstaniu w Witkowie w nocy z 28 na 29 i 30 grudnia 1918r w rozbrojeniu silnej załogi Grenzschutzu stacjonującego we Witkowie. Po rozbrojeniu przez cały styczeń pełnił służbę patrolową w mieście Witkowie i powiecie witkowskim.

Od 1 wrzesnia 1939r brał udział jako podporucznik 69 p.p. w walkach w rejonie 17 Wielkopolskiej Dywizji Piechoty w miejscowościach Łęczyca – Kutno – Łowicz – Sochaczew. 22 września 1939 wzięty do niewoli i osadzony w Oflagu VIIA. W czerwcu 1946r wrócił do Witkowa. W powojennej Polsce należał do Koła ZBOWiD. W 1974 r. odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Zmarł w 1982 roku i pochowany został na Cmentarzu Parafialnym w rodzinnym mieście.



Obóz jeniecki VII A został założony w malowniczej scenerii u podnóża Alp we wrześniu 1939 roku i funkcjonował do wyzwolenia w dniu 29 kwietnia 1945 roku. Jeńcy zostali umieszczeni w nowo budowanych koszarach artyleryjskich, których rozbudowa trwała właściwie przez lata wojny. Na niewielkiej przestrzeni otoczonej zasiekami z drutu kolczastego i wieżami strażniczymi, w budynkach koszarowych, w magazynach, na strychach, w garażach i piwnicach zakwaterowano jesienią 1939 roku początkowo 1000 jeńców, a pod koniec wojny przebywało tam ponad 5000 polskich oficerów. Po Powstaniu Warszawskim w Murnau internowano jesienią 1944 roku 591 powstańców. Wśród nich był rotmistrz Witold Pilecki i Leon Schiller. Stan liczbowy jeńców zmieniał się pod koniec wojny znacznie na skutek ewakuacji jeńców z innych obozów położonych na wschodnich terenach III Rzeszy . W ostatnich tygodniach wojny do Murnau trafili też żołnierze włoscy, francuscy i angielscy a także kilkuset polskich oficerów ewakuowanych pieszo z obozu II-C w Woldenbergu. Na początku 1945 roku w obozie w Murnau przebywało 23 generałów, 64 pułkowników, 152 podpułkowników, 320 majorów, 673 kapitanów i rotmistrzów, 2883 młodszych oficerów, 398 podoficerów i szeregowców. Razem 5434 polskich żołnierzy.

Widok na Oflag VII A Murnau (Bundesarchiv)

Oflag VII A Murnau nie był największym w III Rzeszy obozem jenieckim, gdzie przebywali polscy oficerowie. Ale ranga i ilość internowanych tam żołnierzy stawia ten oflag na czele. Niemcy traktowali ten obóz jako wzorcowy (Musterlager). Z nieodległej Szwajcarii przyjeżdżały tam często delegacje Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, a Niemcy chwalili się świetnymi warunkami w jakich żyją internowani oficerowie. W Murnau przebywało 28 polskich generałów i jeden kontradmirał. Niektóre źródła podają liczbę 32 generałów, gdyż Niemcy stale przenosili generałów i wyższych rangą oficerów do innych obozów, aby udaremniać działania konspiracyjne. Wśród internowanych w Murnau był generał dywizji Władysław Bortnowski, który dowodził we wrześniu 1939 roku Armią „Pomorze”. Zmarł on w 1966 roku w USA. Generał dywizji Tadeusz Kutrzeba był we wrześniu 1939 roku dowódcą Armii „Poznań”. W Murnau zainicjował tajne kursy dla młodszych oficerów, przygotowujące do egzaminów do Wyższej Szkoły Wojennej. Po wyzwoleniu obozu, gen. T. Kutrzeba był od maja do lipca 1945 r. komendantem Polskiego Obozu Wojskowego w Murnau. Zmarł w Londynie 8. stycznia 1947 roku. Generał Tadeusz Kutrzeba uchodził za jednego z najwybitniejszych sztabowców II Rzeczpospolitej. Generał dywizji Tadeusz Ludwik Piskor dowodził Armią „Lublin” w 1939 roku. Zmarł w Londynie 22. marca 1951 roku. Generał brygady Zdzisław Wincenty Przyjałkowski walczył w 1939 roku nad Bzurą. Zmarł w Sztokholmie w 1971 roku. Generał dywizji Juliusz Rómmel był we wrześniu 1939 roku dowódcą Armii „Warszawa”. W Murnau sprawował funkcję Starszego Obozu od maja 1942 roku aż do wyzwolenia. Generał Rómmel po wojnie wrócił do Polski, gdzie był przez krótki czas w Ludowym Wojsku Polskim generałem od spraw specjalnych. Zwolniony wkrótce z wojska założył własna firmę spedycyjną (transport węgla i materiałów budowlanych). Generał Rómmel zmarł w Warszawie 3. września 1967 roku. Generał Walerian Czuma był dowódcą obrony Warszawy. Po wyzwoleniu obozu w Murnau pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii. Zajmował się uprawą małej działki spółdzielni rolniczej w Lark. Zmarł w Walii w 1962 roku. Generał brygady Janusz Gąsiorowski zmarł w 1949 roku we Francji. Generał brygady Wincenty Kowalski był dowódcą GO „Wyszków”. Zmarł 29.11.1984 roku w River Forest. Generał dywizji Emil Krukowicz Przedrzymirski dowodził w 1939 roku Armią „Modlin”. Po wojnie wyemigrował do Kanady, gdzie zmarł w Toronto 29. maja 1957roku. Wśród jeńców oflagu w Murnau był generał brygady Jan Kazimierz Kruszewski. We wrześniu 1939 roku był on dowódcą Grupy Operacyjnej w Armii Odwodowej "Prusy". Zmarł na emigracji we Francji w 1977 roku. Generał brygady Stanisław Małachowski podczas Kampanii Wrześniowej w 1939 roku organizował obronę Modlina. Był zastępcą dowódcy obrony Modlina generała Wiktora Thommée. Po wyzwoleniu obozu w Murnau, gen. Małachowski wyjechał do Francji, a potem do Chile. Zmarł w Santiago 3 listopada 1971 roku. Na emigracji zmarli także: gen. brygady Wacław Piekarski, gen. brygady Zygmunt Podhorski, gen. brygady Antoni Szylling i wiceadmirał Józef Unrug. Generał brygady Jan Chmurowicz był we wrześniu 1939 roku dowódcą obrony Przemyśla. Przebywał on aż w siedmiu niemieckich obozach jenieckich. Po wojnie powrócił do Polski, gdzie zmarł w 1965 roku.

Widok na Oflag VII A (zdjęcia pochodzą z Bundesarchiv).


Wiceadmirał Józef Unrug (dla Niemców Admiral Joseph von Unruh) dowodził w 1939 roku Obroną Wybrzeża, a jego postawa w obozie w Murnau budziła podziw i została owiana legendą. Józef Unrug był synem pruskiego arystokraty, generała majora gwardii pruskiej i język niemiecki znał nieco lepiej niż polski. W czasie I wojny światowej dowodził flotą niemieckich okrętów podwodnych. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, wstąpił do odradzającej się Marynarki Wojennej. Oświadczył, że 1. września 1939 roku „zapomniał mówić po niemiecku” i z załogą oflagu w Murnau kontaktował się przez tłumacza! Odmówił – mimo próśb rodziny - przejścia w stopniu admirała na stronę niemiecką i objęcia wysokiego stanowiska we flocie wojennej III Rzeszy (Kriegsmarine). Został przewieziony do karnego obozu IV C Colditz. W niewoli nie podał ręki żadnemu Niemcowi. Po wojnie przebywał na emigracji w Anglii, Maroku i Francji, gdzie zmarł 1. marca 1973 roku w Lailly-en-Val. Spoczywa na cmentarzu w Montresor nad Loarą. Jego symboliczny grób znajduje się w kościele Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu. Generał brygady Roman Abraham powrócił do Polski jesienią 1945 roku. Ale władze komunistyczne nie pozwoliły mu funkcjonować w strukturach Wojska Polskiego. Zastraszony przez Urząd Bezpieczeństwa przeszedł w 1950 roku na emeryturę. 

Widok na Oflag VII A (zdjęcia pochodzą z Bundesarchiv).
W czasie II wojny w obozie w Murnau zastrzelono 7 polskich jeńców a 73 zmarło z powodu chorób. Wśród nich był generał brygady Franciszek Alter, uczestnik walk w obronie Warszawy. W obozie generał Alter był szykanowany przez Niemców, gdyż odrzucił podpisanie niemieckiej listy narodowościowej. Zmarł 23 stycznia 1945 roku w szpitalu w Garmisch-Partenkirchen. Generał brygady Czesław Młot-Fijałkowski zmarł w obozie na zawał serca 17. kwietnia 1944 roku i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Murnau.


Formalnie postanowienia Konwencji Genewskiej były w oflagach przez władze niemieckie przestrzegane. Oficerowie nie pracowali, mieli zagwarantowaną podstawową opiekę lekarską, wypłacany żołd w „lagermarkach”. Ale już jesienią 1939 roku jeńcy słyszeli od Niemców, że państwo polskie już nie istnieje i że niedługo nie będą traktowani jako jeńcy wojenni, gdyż Konwencja Genewska już się do nich nie odnosi. Niebezpieczeństwo fizycznej likwidacji wisiało nad więźniami aż do dnia wyzwolenia obozu. W ludobójczych planach III Rzeszy ujęto także tysiące polskich oficerów, którzy po wojnie obronnej we wrześniu 1939 roku znaleźli się w niewoli niemieckiej. W obozach jenieckich na terenie Niemiec widziano dużą groźbę dla bezpieczeństwa III Rzeszy. Oficerowie polscy swoją postawą manifestowali patriotyczne uczucia mimo wielu szykan ze strony obozowych załóg. Zamanifestowanie święta państwowego 11. listopada 1939 roku w Murnau w uroczystym apelu spowodowało wysłanie gen. Piskora (ówczesnego Starszego Obozu) do obozu karnego IV-C Colditz.

gen. Piskor nie podaje ręki komendantowi w geście przywitania  (zdjęcia pochodzą z Bundesarchiv).
Obozy jenieckie w III Rzeszy podlegały Naczelnemu Dowództwu Sił Zbrojnych (Oberkomando der Wehrmacht – OKW). Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler niemal od początku wojny domagał się pozbawienia polskich oficerów w oflagach statusu jeńców wojennych. Występował on o przekazanie ich pod „opiekę” Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, aby zmusić przebywających tam oficerów do pracy dla dobra III Rzeszy. Wiązać to się miało ze zwolnieniem jeńców z oflagów i przeniesieniem ich do obozów koncentracyjnych zarządzanych przez SS. Żądania Himmlera napotykały jednak pewien sprzeciw w Urzędzie Jenieckim III Rzeszy, który dbał o pozory przestrzegania prawa międzynarodowego. Wówczas już w niewoli państw koalicji antyhitlerowskiej było wielu żołnierzy Wehrmachtu i obawiano się represji ze strony aliantów. Heinrich Himmler nie krył swoich ludobójczych zamiarów wobec polskich oficerów przetrzymywanych w obozach jenieckich III Rzeszy. Wojna zbliżała się powoli ku końcowi, a Himmler marzył o budowie IV Rzeszy i porozumieniu z Zachodem. W swoim fanatyzmie rasowym dążył do wymordowania inteligencji polskiej w oflagach, licząc na wojnę państw zachodnich ze Związkiem Sowieckim. Swoje żądania kontroli nad obozami ogłaszał wiele razy, a już w roku 1944 po nieudanym zamachu na Hitlera, Heinrich Himmler objął nadzór nad Urzędem Jenieckim. Ale sytuacja armii niemieckiej na frontach II wojny światowej wyglądała już znacznie gorzej, niż kilka lat wcześniej. Po przegranej bitwie pod Stalingradem do niewoli sowieckiej trafiło aż 91000 żołnierzy niemieckich i III Rzesza łaskawiej już spoglądała na Międzynarodowy Czerwony Krzyż i jego pomoc dla jeńców polskich. Istnieją dowody, że Niemcy planowali w ostatnich tygodniach wojny zbombardować obóz oficerski VI-B Doessel. Obóz ten został zresztą omyłkowo zbombardowany przez bombowce brytyjskie we wrześniu 1944 roku. Zginęło wówczas 90 polskich oficerów a ponad 200 zostało rannych. Planowano także sprowokowanie jeńców do buntu w innych obozach jenieckich, aby stworzyć pretekst do wymordowania ich przez formacje SS. We wrześniu 1944 roku radio BBC wysłało do konspiracyjnych komendantów oflagów szyfrogram informujący że: „Niemcy zamierzają zlikwidować obozy jenieckie a oficerów wysłać do komór gazowych”. To wzmagało czujność jeńców, którzy musieli być przygotowani na najgorsze.
Z dala od rodzin i bliskich żyjących w okupowanym kraju, uwięzieni w Murnau oficerowie odczuwali niepokój potęgowany izolacją i warunkami zakwaterowania. Dokuczliwy był chłód i głód. Duże obciążenie psychiczne jeńców wzmagały głodowe racje żywnościowe. Dzienny przydział chleba wynosił 250-300 g, margaryny 20 g, 40 g marmolady z buraków lub odtłuszczonego sera, 0,3 litra wywaru z ziół podobnego do herbaty, ¾ litra „zupy” z brukwi i kilku często zgniłych ziemniaków w łupinach. Podstawą wyżywienia jeńca były paczki krajowe od rodzin i z PCK. Wielką rolę odegrał tu Polski Czerwony Krzyż z Miechowa, który wysłał do obozu w Murnau około 77 ton żywności. Od 1943 roku Niemcy zezwolili na dostarczanie do obozu paczek przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Życie codzienne w obozie jenieckim wypełniały liczne zajęcia, wśród których wielką popularnością cieszyły się wszelkiego rodzaju kursy językowe i zawodowe. Istniała również kaplica modlitwy.

Kaplica modlitewna w Murnau (archiwum rodzinne).
Wielu oficerów tworzyło obozowy teatr usytuowany w dużym garażu. W ciągu 4,5 roku wystawiono 47 premier i 525 spektakli. Liczbę widzów na tych przedstawieniach szacuje się na 170 000! Niezwykle barwne w szarej obozowej rzeczywistości było życie muzyczne. W obozie przebywało wielu zawodowych muzyków, którzy organizowali chór, orkiestrę wojskową, zespół mandolinistów a w końcu orkiestrę symfoniczną złożoną z 70 osób, która dała 53 koncerty.

Każdy z jeńców znalazł dla siebie odpowiednie zajęcie. Aktywnie działała biblioteka obozowa. Większość jeńców stanowili oficerowie rezerwy, a wśród nich wielu było nauczycieli szkół podstawowych i średnich. Ich aktywność owocowała licznymi kursami pedagogicznymi. Powstawały koła zawodowe ogrodników, rolników, leśników, a także architektów, fizyków, chemików i elektryków. Każdy dzień niewoli był wypełniony prelekcjami i odczytami o różnorodnej tematyce.

Osadzeni podczas występów (archiwum rodzinne).
W Murnau jeńcy stworzyli liczne instytucje pomocy społecznej. Powstał „Obozowy Fundusz Pożyczkowy” który został zastąpiony „Obozową Kasą Kredytową”. Istniał „Fundusz Wdów i Sierot” i „Fundusz Pośmiertny”. Wsparcia materialnego dla więźniów wielu obozów koncentracyjnych udzielał „Fundusz Pomocy Internowanym”, który miał w swojej ewidencji ponad dwa tysiące osób przebywających w niemieckich obozach na terenach okupowanej Polski i w III Rzeszy. Latem 1942 roku powstała w Murnau z inicjatywy 30 generałów organizacja ruchu oporu. Generał bryg. Zygmunt Podhorski objął kierownictwo rozbudowanej tajnej organizacji, w skład której wchodził „Oddział łączności z krajem i z zagranicą”. Zadaniem tego oddziału było utrzymywanie łączności z Komendą Główna AK, redagowanie tajnych komunikatów, informowanie jeńców o sytuacji w kraju i na frontach II wojny, przeciwdziałanie hitlerowskiej propagandzie. Przez trzy lata niewoli źródłem wiadomości o świecie był „Voelkischer Beobachter” i inne niemieckie gazety przesycone goebbelsowską propagandą. Korespondencja pocztowa z rodzinami w kraju była wnikliwie cenzurowana. Bardzo ważnym zadaniem było w tej sytuacji zorganizowanie odbiornika radiowego. Zadanie to powierzono kapitanowi Marianowi Suskiemu, który podczas Kampanii Wrześniowej był dowódcą łączności w Dowództwie Obrony Warszawy za co dostał Krzyż Walecznych. W oflagu VII A w Murnau zmontował on w warunkach konspiracyjnych odbiornik radiowy z części przemyconych z zewnątrz. Przy użyciu prymitywnej kolby rozgrzewanej nad świecą i scyzoryka powstał w 1943 roku pierwszy odbiornik radiowy w obozie. Służył on do odbierania komunikatów wojennych aż do wyzwolenia obozu przez armię amerykańską. Zakonspirowany był w tak perfekcyjny sposób, że nigdy nie został wykryty przez obozową placówkę Abwehry. Komunikaty radiowe były przepisywane i rozprowadzane w obozie. Obecnie ten odbiornik znajduje się w Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. Po wyzwoleniu obozu w 1945 roku kpt. Suski został przydzielony do Sztabu II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych we Włoszech. W 1946 roku powrócił do kraju. Zmarł we Wrocławiu w 1993 roku. Obozowy „Oddział ruchu oporu” prowadził akcję informacyjno-wywiadowczą. Wnikliwie obserwowano niemiecką załogę obozu, wykrywano agentów Abwehry i zakonspirowanych volksdeutschów. Istotne były kontakty z Polakami przebywającymi na robotach przymusowych w okolicach Murnau i z cywilami niemieckimi.
„Oddział bezpieczeństwa” został powołany w celu samoobrony na wypadek próby eksterminacji jeńców. Istniejący podkop wykonany przez jeńców w celu ucieczki z obozu miał zostać wykorzystany w wypadku konieczności czynnego przeciwstawienia się przejęciu obozu przez SS. W styczniu i lutym 1945 roku Gestapo dokonało aresztowań wśród członków obozowego ruchu oporu. Część aresztowanych wywieziono do KL Dachau, innych osadzono w więzieniu w Monachium. We wrześniu 1944 roku nowym komendantem oflagu VII A po płk Osterze został generał major SS Alfred Petry, który był wcześniej zastępcą komendanta KL Dachau. Zmiana ta wprowadziła wśród jeńców duży niepokój, mimo wszelkich oznak zbliżającego się końca wojny. W przypływie szczerości Niemcy często przedstawiali jeńcom jedyny wariant w przypadku wygranej lub przegranej przez III Rzesze wojny. Każdy wariant oznaczał fizyczną likwidację polskich oficerów. W kwietniu 1945 roku komendy istniejących jeszcze obozów jenieckich otrzymały rozkaz sprowokowania jeńców do buntu, aby mieć pretekst do ich wymordowania. Były przypadki strzelania z wież strażniczych do jeńców, którzy podczas nalotów pojawili się w pobliżu okien w barakach obozowych. W ostatnich dniach kwietnia Niemcy już nie mieli czym karmić jeńców. Niemiecki komendant gen. A. Petry przekazał władzę nad obozem gen. Juliuszowi Rómmlowi i z załogą opuścił teren obozu. Pozostali tylko wartownicy na bramie i na wieżach strażniczych. Amerykańska armia pod dowództwem gen. Pattona zajmowała Bawarię i zbliżała się do Monachium. W przededniu wyzwolenia st. sierżant Eligiusz Otwinowski przekazał współwięźniom ostrzeżenie niemieckiego podoficera, że nazajutrz oddziały pancerne SS mają przybyć do obozu, aby dokonać masakry polskich oficerów. Egzekucja miała nastąpić podczas zarządzonego apelu. Informacje o zamiarach Niemców dotarły także do przedstawiciela Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, doktora Mayera, z którym w kontakcie był obozowy ruch oporu. Wiadomości te elektryzowały wszystkich w obozie, a przedstawiciel MCK naglił do pośpiechu Amerykanów, aby wyzwolili obóz.
W pochmurny niedzielny poranek 29. kwietnia 1945 roku podczas apelu nad obozem pojawił się aliancki samolot, który nisko latając dawał wyraźne znaki zgromadzonym jeńcom. Po południu na szosie prowadzącej z Monachium pojawiły się amerykańskie czołgi. W tejże chwili od strony Murnau zbliżała się do obozu niemiecka kolumna złożona z dwóch samochodów osobowych i dwóch ciężarówek wypełnionych żołnierzami SS. Zaskoczeni Niemcy jadący w pierwszym samochodzie zatrzymali się w pobliżu obozowej bramy. Oficer i jego kierowca otworzyli ogień z karabinu maszynowego. Po chwili leżeli już zastrzeleni przez Amerykanów. Także jadący w drugim samochodzie oficerowie niemieccy zostali zabici. Do niewoli trafili SS-mani jadący na ciężarówkach. Na czele niemieckiej kolumny jechał w pierwszym samochodzie wraz ze swoim kierowcą generał major Waffen SS Ernst Otto Fick (urodzony 2.5.1898 roku w Kirchof). Służbę w oddziałach SS rozpoczął już w 1930 roku (nr SS-2852). W jego teczce znaleziono rozkaz własnoręcznie podpisany przez H. Himmlera. Nakazywał on zgładzić wszystkich polskich oficerów przetrzymywanych w Murnau. Do swojej dyspozycji gen. Fick miał doborowe oddziały SS na 40 wozach pancernych, które wyruszyły już z Monachium.
Komendant generał major Waffen SS Ernst Otto Fick i załoga Oflagu VIIA Murnau.
Numer rejestracyjny samochodu którym się poruszał gen. Fick (SS503176) jednoznacznie określa jego przynależność do 1. Dywizji pancernej SS Leibstandarte SS Adolf Hitler. Była to najbardziej elitarna spośród dywizji Wafen-SS. Hasłem tej formacji było: „Meine Ehre heisst Treue” – (moim honorem jest wierność). Motto to wygrawerowane na każdej sprzączce pasa SS-mana, identyfikowało wierność z honorem, czyli ślepe posłuszeństwo w wykonywaniu najbardziej zbrodniczych rozkazów. Oddziały tej dywizji wsławiły się w czasie II wojny masowymi morderstwami ludności cywilnej na froncie wschodnim, w Belgi, we Włoszech i ludobójstwem żołnierzy brytyjskich, jeńców amerykańskich i rosyjskich. Dowództwo tej zbrodniczej formacji zostało osądzone przez Amerykanów przed trybunałem wojennym w Dachau. Nie są znane dokładne dane liczbowe, ilu oficerów polskich więzionych w Murnau powróciło do kraju. W komunistycznej Polsce po wojnie dokonywała się radykalna „wymiana” kadr w wojsku i nie było tam miejsca dla oficerów przedwojennych. Był to dla władzy ludowej element obcy klasowo, a ci, którzy zdecydowali się na powrót do Ojczyzny, przez lata byli czujnie obserwowani przez aparat bezpieczeństwa PRL.


Cmentarz w Murnau.


Dziękuję Tomaszowi DESKOWSKIEMU za udostępnienie fotografii .

sobota, 16 czerwca 2018

Martyrologium duchowieństwa.

II Wojna Światowa odcisnęła swoje piętno również na miejscowych duchownych.

Jednym z nich był ks. Kazimierz Skowron. Urodzony 5 stycznia 1910 roku w Ostrowitem Prymasowskim koło Witkowa syn Wojciecha i Marianny Wentland. Brat ppor. pil. Józefa Skowrona - pilota 300 Dywizjonu Bombowego PSP.

Kościół p.w. Św. Marcina w Ostrowitem Prymasowskim

Aresztowany 5 listopada 1939 r. w Inowrocławiu, następnie przewieziony do więzienia w Świeciu,a stamtąd do 8 listopada 1939 r.do obozu przejściowego w Górnej Grupie k. Grudziądza. Następnie 5 lutego1940 przetransportowany do obozu przejściowego Neufahrwasser w Gdańsku, a następnie do obozu koncentracyjnego KL Stutthof. Ostatecznie 9 października 1940 przetransportowany do KL Sachsenhausen gdzie otrzymał tzw. Häftlingsnummer 21121 (numer obozowy). Według dokumentów znajdujących się w archiwum obozu Sachsenhausen zmarł 8 lipca 1940 r. o godzinie 7.50. Oficjalną przyczyną śmierci był Schwerer Darmkatarh czyli w dosłownym tłumaczeniu katar kiszek. Niemcy dość często podawali tą właśnie przyczynę zgonu żeby zatuszować prawdę.

Kościół Św. Mikołaja w Witkowie.

Drugim z duchownych był proboszcz parafii Witkowo ks. Bronisław Kaźmierczak urodzony 13 czerwca 1886 r. w Kopydłowie k.Konina. Wyświecony na kapłana 30 stycznia 1910 roku w Katedrze Poznańskiej na Ostrowie Tumskim. Wikariusz parafii Gniewkowo - 1910 r., parafii Września w latach 1910 - 1919. Był kapelanem Wojska Polskiego od 1919 - 1921 r. Od 1921 r. do dnia aresztowania proboszcz parafii p.w. Św. Mikołaja w Witkowie.

W ramach polityki Gaulaitera okupowanego przez Niemcy Kraju Warty, Artura Greisera, prowadzącego politykę „Ohne Gott, ohne Religion, ohne Priesters und Sakramenten” — „bez Boga, bez religii, bez kapłana i sakramentu” - aresztowano 26 sierpnia 1940 r. setki polski kapłanów. Zgromadzono ich, wraz kapłanami uprzednio przetrzymywanymi m.in. w Lądzie n. Wartą (m.in. biskup Michał Kozal), w obozie przejściowym w Szczeglinie k. Mogilna. Obóz ten był przejściowym funkcjonującym od 1 października 1939 do 15 września 1940. Niemcy przetrzymywali w nim ok. 4,600 polskich więźniów w tym wielu Witkowian przed wysłaniem do obozów koncentracyjnych). Ok. 150 z nich zostało zamordowanych część w obozie, część w lesie Świerkockim. Stamtąd po trzech dniach wywieziono ich do obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen. Ks. Kaźmierczak otrzymał Häftlingsnummer 29925 (numer obozowy).
Zginął 21 września 1940 r. 

Tablica umieszczona na ścianie kościoła w Witkowie.

W latach 1942-1944 w wydzielonych dodatkowym ogrodzeniem barakach 18 i 19 około 140 więźniów, z 40 krajów, pracowało nad fałszowaniem funtów brytyjskich, paszportów, wiz, pieczęci i innych dokumentów. W przypadku funtów sfałszowane banknoty praktycznie nie różniły się od oryginałów.
 

Tablica pamiątkowa w karcerze, poświęcona Polskim Patriotom, którzy byli więzieni i zginęli męczeńską śmiercią.

Władysław Góral - biskup pomocniczy diecezji lubelskiej,
Bolesław Roja - generał dywizji Wojska Polskiego II RP, oficer Legionów Polskich, poseł na Sejm RP,
Stefan Grot-Rowecki - komendant Armii Krajowej,
Aleksander Kokoszyn - generał dywizji Wojska Polskiego, oficer wojskowych służb specjalnych PRL, m.in. Szef Głównego Zarządu Informacji Ministerstwa Obrony Narodowej i Wojskowej Służby Wewnętrznej.
Józef Grzecznarowski - działacz socjalistyczny i związkowy. Poseł na Sejm, prezydent Radomia.
Z niewoli uratowany pod Lubeką z tzw. "Marszu śmierci" 2 lutego 1945 przez wojska amerykańskie.
Pomnik upamiętniający marsz śmierci więźniów obozu, który rozpoczął się 1 lutego 1945 roku, kiedy to Armia Czerwona
przekroczyła Odrę.

Na cmentarzu komunalnym Altglienicke we wschodniej części Berlina w zbiorowym grobie pochowanych jest 1284 więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, a także ofiar eutanazji i osób zamordowanych w hitlerowskim więzieniu Ploetzensee. Jest wśród nich 436 Polaków, w tym 18 księży. Emerytowany inżynier Leutner natrafił przypadkiem - poszukując grobu polskiej robotnicy przymusowej Bronisławy Czubakowskiej, pochodzącej tak jak jego żona ze Zgierza - na dokumenty dotyczące zbiorowej mogiły i doprowadził do odnalezienia w archiwach nazwisk zamordowanych księży. Jak twierdzi, miejsce na cmentarzu było całkowicie zarośnięte trawą i krzakami. Dopiero 13 listopada 2016 r. Polacy i Niemcy wspólnie upamiętnili ofiary, w tym polskich księży zamordowanych podczas wojny w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen.

Pomnik upamiętniający ofiary KL Sachsenhausen na cmentarzu Altglienicke w Berlinie.

poniedziałek, 11 czerwca 2018

"Powidzak".

Wacław Gaziński ps."Vatz" syn Ignacego i Zofii Bulerskiej, urodzony 8 września 1919 r. w Powidzu. W 1929 wraz z rodzicami przeprowadził się do pobliskiego Witkowa. Już jako młody człowiek dał się poznać jako aktywny organizator. Był prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej i założycielem Klubu Absolwentów miejscowej szkoły. Działał również jako reżyser, scenograf i aktor amatorskiego teatru oraz autor kabaretu. Uzdolniony muzycznie i wokalnie, uzyskał w Gnieźnie dyplom organisty. Tuż przed wojną, po wygraniu konkursu, przez kilka miesięcy śpiewał w chórze Poznańskiej Opery.
Zaliczony przez władze okupacyjne do elity miasteczka, wraz z grupą przedstawicieli miejscowej inteligencji został aresztowany 4 maja 1940 roku i wywieziony najpierw do obozu przejściowego w Szczeglinie k/Mogilna, a później do obozu koncentracyjnego KL Dachau.
Po kilku miesiącach wraz z transportem więźniów znalazł się w KL Gusen. Wacek był w obozie postacią znaną, lubianą i popularną, rzeźbiarz, poeta, kompozytor i śpiewak. Komponował piosenki m.in. "List do matki", które śpiewał sam lub razem z Tadeuszem Faliszewskim.

Nuty ze słowami (kopia wykonana na podstawie oryginału ze zbiorów rodzinnych).

                        MAMO!
Z wielką tęsknotą i niepokojem na list czekam Twój
kojące słowa, które rozstania ukoją znój.
Bo kiedy Twoja dłoń
gładziła moją skroń
odchodzi smutek i żal.
Dzisiaj całuje kartkę papieru i myśl idzie w dal.

Refren:
Tak brak mi Twej pieszczoty
i słodkich Twoich słów,
że gorzka łza tęsknoty
drży w oczach mych znów.
Tak chciałbym znów, o Mamo
jak dawniej z Tobą być,
w ramionach Twych tak samo,
jak dawniej się kryć.
Mamo!

Kiedy rozstania całus na czole złożyłaś mym,
z dala  od Ciebie poznać musiałem się ze światem złym.
Przemija dzień za dniem,
to tylko jedno wiem,
że wrócić muszę, bo chcę
ból Twój nagrodzić Mamo i z oczu scałować Twych łzę.


Organizował koncerty i recytacje, na których deklamowali swoje utwory poeci obozowi: Grzegorz Timofiejew, Zdzisław Wróblewski, Mieczysław Paszkiewicz i inni. Wraz z dwoma przyjaciółmi: Stanisławem Walczakiem (pseud. Bim) - oraz Zdzisławem Wróblewskim stworzył rodzaj grupy artystycznej „Klub Trzech Wagabundów”. Był jednym z tych, których ratował twórca "Wielkopolanki" Marian Bartkowiak. W maju 1945, po wyzwoleniu obozu przez Amerykanów, redagował wraz z ze Zdzisławem Wróblewskim kilkanaście numerów gazetki „Wspólny Front” w Linzu.


W książce pt: "Wróg" opisuje losy swoje jak również wielu Witkowian osadzonych w obozach koncentracyjnych KL Dachau i KL Mauthausen - Gusen, między innymi był świadkiem zamordowania przedwojennego Burmistrza Witkowa Stanisława Gaworzewskiego oraz jego syna Bogdana.

Po wojnie, początkowo mieszkał w Austrii, następnie w Niemczech. Studiował filozofię na Uniwersytecie w Dillingen, w Bawarii. Był również kierownikiem muzycznym polonijnego teatru w Monachium. Rysował do "Słowa Polskiego" i "Lecha". Był wszechstronnie uzdolniony. Komponował, pisał, rysował, również rzeźbił. W 1947r., na wystawie w Monachium zdobył nagrodę za rzeźbę w drewnie. W 1949 roku wraz z żoną Aliną wyjechał do USA. Urodził im się syn Lech. Przez ponad dziesięć lat mieszkał w Omaha, następnie aż do emerytury w Los Angeles. Pracował jako grafik i fotograf w firmach reklamowych. W wolnym czasie dyrygował polonijnymi chórami, organizował koncerty muzyki polskiej, komponował muzykę kameralną i chóralną. Z jego inspiracji powstało kulturalne stowarzyszenie Szymanowski Society (1977-1992), zrzeszające Polaków z okolic Los Angeles. Pierwszym prezesem organizacji był Stefan Pasternacki, Waclaw Gaziński działał jako Dyrektor Muzyczny. Grupa szczególnie propagowała twórczość Karola Szymanowskiego. Grano również kompozycje Romana Maciejewskiego oraz Wacława Gazińskiego. Jednocześnie kontynuował pozostałe swoje pasje: rzeźbiarstwo i pisanie. Miał kilka lokalnych wystaw swoich prac graficznych i przestrzennych modeli. Należał również do „Valley Writers’ Guild” w Hemet. W latach 80. zajął się spisywaniem swoich wspomnień i przeżyć obozowych. Tak powstał "Wróg", a po nim "Greenhorn" będący opisem dalszego ciągu życia bohatera, już po przyjeździe do Stanów. Napisał także wspomnienia z lat dziecięcych pt. "Dziw".

Zmarł w miejscowości Hemet, w stanie Kalifornia, w wieku 94 lat.

Twórczość:
  • Kolorowa ścieżka - opowiadanie dla młodzieży wydane pod pseudonimem W. Budrys, Wydawnictwo: Słowo Polskie, 1946
  • Bez Atu Wydawnictwo: Słowo Polskie, Dachau-Monachium-Freimann-Dillingen 1947
  • Pieśni gusenowskie "O, mój Buchenwaldzie!", "Ballada o Chrystusie z Dachau," oraz "Tak mi brak Twej pieszczoty" - Kolekcja Aleksandra Tytusa Kulisiewicz
  • Wróg: pięć lat i jeden dzień w Dachau i Gusen Poznań : Systherm Serwis, 2003

sobota, 9 czerwca 2018

Pomnik Powstańców Wielkopolskich.

Z inicjatywy Mariana Bartkowiaka i Zarządu Koła ZBOWiD w Witkowie powołano Komitet Budowy Pomnika, który współdziałał z Komitetem Obchodów 600-lecia lokacji miasta Witkowa. Na wniosek komitetu w dniu 8 listopada 1966 r. przybyła z Poznania Komisja złożona z przedstawicieli Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej oraz Zarządu Okręgu ZBOWiD, która z udziałem przedstawicieli miejscowych władz dokonała lokalizacji pomnika. W skład komisji weszli Ryszard Skupień - artysta rzeźbiarz - członek Komisji Ochrony Pomników przy Zarządzie Okręgu ZBOWiD,
Jerzy Drygas - artysta plastyk przy Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, Ludwik Gomolec - przewodniczący Komisji Historycznej Zarządu Wojewódzkiego ZBOWiD, Karol Mikołajewski - członek. Z ramienia Komitetu Obchodów 600-lecia, Stefan Lewiński, Wacław Knast - Prezes Koła ZBOWiD i Marian Bartkowiak - przewodniczący Komitetu Budowy Pomnika. Na lokalizację pomnika wybrano miejsce w Parku Kościuszki niedaleko Kościoła Ewangelickiego. 
Wykonanie projektu pomnika powierzono Ryszardowi Skupieniowi. Po wielu staraniach władze wojewódzkie zatwierdziły projekt oraz miejsce, w którym pomnik miał stanąć.
Koszty budowy pomnika miały być zrealizowane w ramach funduszu Komitetu Obchodów 600-lecia Witkowa. Jednak kwota 315 tys. mocno przekraczała możliwości Komitetu, który dysponował tylko funduszami pozyskanymi z akcji społecznej - tzw. cegiełki.



Cegiełka z okazji 600-lecia miasta Witkowa.

Komitet budowy pod przewodnictwem Mariana Bartkowiaka zwrócił się do Rady Ochrony Pomników w Polsce o dofinansowanie, jak również do miasta Inowrocław, Kopalni Wujek na Śląsku oraz wielu instytucji w kraju. Łącznie zebrano kwotę 130 tys. Członkowie Koła ZBOWiD w Witkowie wraz z Komitetem Obchodów 600-lecia zebrali resztę brakujących środków. 
Kształt i forma pomnika przypomina dwa skrzyżowane, złamane bagnety. Przy zaangażowaniu mieszkańców Witkowa budowę ukończono i w dniu 13 października 1968 r. pomnik został odsłonięty i nadano mu nazwę "Chwały i męczeństwa". Monument postanowiono odnowić 11 listopada 1993 r. w dniu 85 rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Czci pamięci powstańców wielkopolskich oraz poległym w obronie Ojczyzny.






Tablice zawarte na Pomniku Powstańców Wielkopolskich.

 Widok teraźniejszy.

W tym roku Władze Miasta i Gminy Witkowo planuję gruntowne odnowienie pomnika. Warto by było zastanowić się nad umieszczeniem nazwisk powstańców wielkopolskich wchodzących w skład kompanii witkowskiej. Rok 100-ej rocznicy odzyskania niepodległości oraz wybuchu powstania wielkopolskiego nobilituje do tego.